Mimo spadających stóp procentowych w Polsce, różnica w oprocentowaniu kredytów walutowych i złotowych jest nadal znaczna i wynosi wciąż kilka punktów procentwych. Rozsądnym wydaje się więc zaciąganie kredytów w euro, dolarze czy jakiejkolwiek innej walucie, zamiast w złotówkach. Nie jest to jednak taki świetny interes jakby się na pierwszy rzut oka wydawało.
Korzyści z niższego oprocentowania kredytu walutowego pociągają za sobą ryzyko niekorzystnych zmian kursu, a konkretnie wzrostu kursu waluty, w której wzięliśmy kredyt względem złotego. Może się wtedy okazać, że raty spłacane w nowych warunkach są o wiele wyższe niż przewidywaliśmy, może nawet zaistnieć sytuacja, w której koszt kredytu walutowego okaże się wyższy niż alternatywnego w złotówkach.
Zabezpieczenie się przed takimi zmianami może okazać się trudne i kosztowne. Na rozwiniętych rynkach finansowych istnieją liczne instrumenty zabezpieczające, lecz w Polsce nie są one zbyt rozpowszechnione, a co za tym idzie zabezpieczanie kredytu tym sposobem jest stosunkowo drogie.
Opcje na przykład są w ofercie kilku banków, jednak opiewają one na duże kwoty i premie żądane przez banki są na tyle wysokie, że dla indywidualnego kredytobiorcy nie jest to atrakcyjny instrument zabezpieczania ryzyka kursowego.
Być może niedługo jakaś instytucja wyemituje warranty na kupno USD, euro czy innych walut. Tymczasem jednak te instrumenty nie istnieją i trudno przewidywać ich atrakcyjność jako formy ograniczania skutków zmian kursów walutowych.
Giełdowe kontrakty futures na waluty byłyby odpowiedniejsze ale tu problemem jest termin ich zapadalności. Spłata kredytu długoterminowego powinna być zabezpieczona przez cały okres, jednak kontrakty futures wybiegają w przyszłość najwyżej na 9 miesięcy. Te najdłuższe instrumenty są jednak bardzo niepłynne co stawia pod znakiem zapytania transakcje na nich. Natomiast kupowanie w kolejnych okresach nowych kontraktów nie zmniejsza ryzyka walutowego w dłuższym okresie.
Kontrakty forward oferowane przez banki mogą całkowicie wyeliminować wpływ niekorzystnych zmian kursów tu jednakże problemem jest znowu cena. Są to instrumenty niestanadaryzowane, dopasowywane ściśle do potrzeb nabywcy, a co za tym idzie są stosunkowo drogie i praktycznie tylko większe kredyty opłaca się zabezpieczać w ten sposób.
Tak więc inżynieria finansowa w teorii oferuje wiele sposobów zabezpiecznia się przed osłabieniem złotówki i wzrostem wielkości zobowiązań w walutach obcych, jednak w praktyce, jedyną rozsądną możliwością jest przewalutowanie kredytu w razie niebezpieczeństwa. Polega to na zmianie waluty kredytu już po częściowym jego wykorzystaniu. Niektóre banki umozliwiają nawet kilkakrotne takie zmiany w okresie kredytowania, co uważnemu kredytobiorcy pozwoli zawczasu uniknąć niekorzystnych zmian kursowych. Wymaga to jednak orientacji w mechanizmach kształtowania się relacji walut i z pewnością nie jest łatwe. Takie udogodnienia odbijają się także oczywiście w koszcie kredytu, bo bank przyjmując na siebie część ryzyka, każe sobie za to płacić.
|